Niegdyś na hasło obligacje ludzie trzęśli uszami. Dzisiaj trzęsą zupełnie inną częścią ciała, a hasło obligacje wywołuje szepty z tyłu głowy takie jak Getbeck, Idea Bank itd.
Z odsieczą dla przestraszonych inwestorów niezmiennie przybywa jednak ustawodawca, wprowadzając kolejną instytucję, która ma na celu przeprowadzenie emisji w sposób sprawny, wolny od perturbacji, uporządkowany w zakresie dokumentacji – słowem – idealny. Mowa o agencie emisji, tworze, którym może być, min. bank lub dom maklerski. Obowiązki agenta? Przede wszystkim weryfikacja czy emitent spełniania wszystkie wymogi wynikające z przepisów prawa, zaś papiery wartościowe – warunki rejestracji. Ustawa nakłada na taki podmiot dość dużą odpowiedzialność i całkiem wysokie kary.
Intencją było bez wątpienia spowodowanie aby maksymalnie profesjonalny podmiot zweryfikował czy dana emisja obligacji na starcie jest po prostu bezpieczna i zgodna z prawem. W praktyce trudno mi sobie wyobrazić, żeby na etapie dokumentacji przygotowywanej i tak przez domy maklerskie z taką dokumentacją było coś nie w porządku. Większość emisji nie „wywala się” dlatego, że ktoś od początku zakładał, żeby coś zamieszać, ale dlatego, że interesy danego emitenta nie do końca idą zgodnie z planem, co z reguły przekłada się na wartość oferowanych przez emitenta zabezpieczeń (często są to jego akcje, udziały, nieruchomości) albo w ogóle utrudnia możliwość realizacji swoich roszczeń (postępowania upadłościowe, restrukturyzacyjne).
Na marginesie wskazuje, że wprowadzenie kolejnej instytucji zwiększy koszty emisji, które w chwili obecnej i tak są wysokie. Miejmy nadzieje, że wraz ze wzrostem kosztów, wzrośnie również poziom bezpieczeństwa po stronie obligatariuszy, który deponują przecież tam swoje pieniądze, niekiedy oszczędności całego życia. Wyższe koszty nie są następstwem wyłącznie tego, że do ustawy wprowadzono nowy podmiot, który nie wykonuje swojej pracy pro bono. Wzrost kosztów wynika również z tego, że nowa ustawa wprowadza obowiązek rejestracji w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych wszystkich obligacji korporacyjnych i dłużnych papierów wartościowych, co bez wątpienia wydłuży nieco czas rejestracji. Z powodu nowych obowiązków agenta emisji, koszty każdej serii obligacji wyniosą dodatkowo ok. kilkunastu tysięcy złotych. Do tego doliczyć należy koszty rejestracji w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych – np. opłaty z tytułu rejestracji obligacji w wysokości od 4 tys. zł do 50 tys. zł dla każdej serii.
W naszej ocenie, o czym wspomniałam powyżej, podstawowy problem z emisją obligacji nie znajduje się ani na początku, ani na końcu, ale właśnie w środku. To świetnie, że mamy w proces emisji zaangażowany podmiot, który zweryfikuje materiały emitenta na starcie. To całkiem dobrze, że mamy na finiszu administratora zabezpieczeń, który jeśli jest biegły w sprawach procesowych, będzie służył nieocenionym wsparciem dla obligatariuszy. Problem polega jednak na tym, że trudno czasem w toku życia obligacji przewidzieć sytuacje, które niweczą plany emitenta, a tym samym obligatariuszy.
Niezależnie od powyższych rozważań, wskazujemy, że nowe przepisy dotyczące emisji prywatnych obligacji będą obowiązywały od 1 lipca 2019 r.
autor: Paulina Stańczak-Wypych – adwokat