Ostatnimi czasy w zasadzie niemalże wszystko kręci się wokół pandemii koronawirusa. Wirus zaatakował nie tylko zdrowie, ale również wszelkie inne aspekty życia czy to gospodarczego czy też właśnie sądowego.
W marcu, mniej więcej od połowy miesiąca, odwołane zostały niemalże wszystkie rozprawy. Wdrożenie takich środków bezpieczeństwa zasługiwało rzecz jasna na całkowite zrozumienie, sąd jest bowiem wręcz idealnym miejscem do stania się ogniskiem dla jakiejś zarazy. Kręci się w nim mnóstwo ludzi: stron, świadków, biegłych, pełnomocników, pracowników itd. Ludzie Ci spotykają się w windach, toaletach, na wąskich korytarzach (broń Boże minąć się w korytarzu na Ogrodowej), w czytelniach i w szatniach. Pamiętam doskonale czas, w którym wszystko się rozpoczęło i przyszło nam zarządzać zespołem ludzi, w którym część naprawdę bardzo szczerze obawiała się wizyt na rozprawach. Z duszą na sercu wyczekiwaliśmy napływających informacji z kolejnych ośrodków, swojego czasu apelowaliśmy nawet do Ministerstwa Sprawiedliwości o wdrożenie podstawowych środków bezpieczeństwa.
Mimo naszych obaw co do tego jak miałyby odbywać się posiedzenia sądowego, trudno jednak było oczekiwać zupełnego zamknięcia sądów, albowiem interes naszych klientów jest również priorytetowy. Z pomocą przybyła tzw. tarcza antykryzysowa, która wprowadziła katalog spraw pilnych, które mimo zagrożenia epidemiologicznego miały się mimo wszystko odbywać. Do katalogu spraw pilnych należą m.in. sprawy dotyczące tymczasowego aresztowania, w których stosowane jest zatrzymanie, w których orzeczono środek zabezpieczający, w których ma mieć miejsce przesłuchanie świadka w postępowaniu przygotowawczym przez sąd, ENA, dotyczące odebrania władzy rodzicielskiej, czy też np. takie o których mowa w ustawie z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego. Czyli jak widać sprawy faktycznie najpilniejsze z pilnych.
Powoli jednak wszystko zaczyna wracać do normy i Sądy otrzymały furtkę co do tego, żeby decydować o tym co jest pilne, a co pilne nie jest. I tak na przykład mamy powyznaczane rozprawy w zwyczajnie normalnych i zupełnie nienadzwyczajnych sprawach, którym trudno w naszym mniemaniu nadać prymat pilności. Stąd też, możemy Państwu przybliżyć nieco na temat tego, jak w praktyce wygląda obecnie wizyta w sądzie:
– po pierwsze proszę przygotować się na to, że przy samym wejściu ochroniarz może zmierzyć Państwu temperaturę. Proszę się nie bać, nikt z termometrem rtęciowym Państwa badać nie będzie, mowa rzecz jasna o urządzeniach elektronicznych i bezdotykowych,
– należy się również liczyć z koniecznością dezynfekcji rąk,
– do sądu wchodzimy w maseczce, ewentualnie możemy również nosić przyłbice.
Powyższe zasady dotyczą absolutnie wszystkich: pełnomocników, stron, świadków, pracowników sądu oraz sędziów. W praktyce jednak, zdarzyło się nam być świadkiem sytuacji, w której sędzia przewodniczący po kilku minutach prowadzenia rozprawy, ogłosił, że jest mu gorąco, niewygodnie, jest osobą zdrową i nie będzie nosił ani maseczki ani przyłbicy, i dalszą część rozprawy poprowadził już zupełnie normalnie.
Idąc dalej:
– przed wejściem na sale postawione są płyny do dezynfekcji rąk, które ponownie należy ów płynem potraktować,
– w sądach znajdują się informację, iż wszyscy obecni na terenie sądu zobligowani są do zachowania 2metrowego odstępu, co prawda nikt tego nie pilnuje i nie egzekwuje, ale ludzie raczej sami tego pilnują,
– przesłuchanie, o ile dotychczas odbywało się w ten sposób, że podchodziło się do barierki, która umiejscowiona jest naprzeciwko stołu sędziowskiego, to teraz świadkowie i strony zeznają z miejsca, na którym siedzą, czyli odpowiednio z ławki stron albo ławki dla świadków,
– zdarzają się sądy, w których dokumentów nie podajemy bezpośrednio sędziom, ale musimy je przekazać za pośrednictwem protokolanta,
– czytelnie pracują różnie, w niektórych był limit osób, a w innych wgląd był możliwy, ale wyłącznie do spraw pilnych.
Kończąc, możemy szepnąć, że na korytarzach, na których zdarza się nam bywać, pomimo zachowywania odstępu 2 metrów od innych, słyszy się o koncepcji dwóch zmian pracy sądów – podobnie jak ma to już obecnie miejsce w prokuraturze, w której jeden z adwokatów z naszej kancelarii spędził uroczy wieczór, albowiem przesłuchanie trwało aż do godziny 20:30. W sądzie miałoby to wyglądać podobnie: tzn., że np. pierwsza zmiana pracowałaby w godzinach 7-13, a druga np. 14-20. W przerwie dochodziłoby do dezynfekcji sal i innych pomieszczeń w sądzie. Czy zatem czekają nas rozprawy o 20:00? Czas, również na naszych zegarkach, prędzej czy później pokaże.
autor: Paulina Stańczak-Wypych – adwokat